piątek, 25 marca 2016

Kolejny spędzony dzień w domu. Budzę się, zerkam na telefon, niepotrzebnie, bo nie mam żadnych nowych połączeń czy wiadomości. Ale i tak robię to codziennie, czekając na wiadomość: "Dzień dobry, piękna" od tej jednej osoby, która sprawia, że mój dzień staje się lepszy. Nadal mam nadzieję, a codziennie rano nie kontaktuje, ile się zmieniło od tego czasu. Dziwnie być tak opuszczonym, czuć się samotnym w pomieszczeniu pełnym ludzi. Zdarzają się takie dni, gdy jestem otoczona znajomymi, nie siedzę w domu, a jak do niego wracam, i tak jestem otoczona rodziną. Zdarzają się też takie, że siedzę sama w domu, jak dziś. Jednak szczerze mówiąc nie widzę różnicy między nimi. Doceniam obecność wszystkich mi bliskich osób, jednak co mi po niej, gdy chcę obecności tej właśnie jednej osoby. Obecności w moim życiu, nie tylko myślach. Marzę, żeby z nim porozmawiać, popatrzeć na niego jak kiedyś, nawet wysłać mu jednego, ale wiele znaczącego smsa. Jednak trudno się pogodzić z myślą, że to już nie wróci. To koniec... Koniec spotkań, szczerych rozmów, naszej bliskości, koniec najlepszego okresu w moim życiu. Jak na ironię, to ja to wszystko zakończyłam. Nie chciałam, ale musiałam. Boli, a to przecież ja to wszystko zepsułam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz