Siedzę przy kominku i
wpatruję się w ogień. Płomień ma piękny kolor, wpadający w
kolor zachodzącego słońca. Z czasem staje się coraz większy,
ogień się rozprzestrzenia. Otacza ułożone w kominku drewno,
zapalając je kawałek po kawałku. W pewnym momencie ogień
zatrzymuje się w miejscu, nie pełznie dalej. Jednak i tak jego
wielkość wzrasta, pali się z coraz większą mocą. Drewno staje się
zaś coraz mniejsze, coraz bardziej pochłonięte przez płomień,
która w nie wnika. Gdy dorzucimy do ognia kolejne kawałków drewna,
ogień będzie rósł jeszcze bardziej, płomień będzie coraz
większy. Jednak gdy tego nie zrobimy, nie będziemy go pielęgnować, ogień zgaśnie, nie
zostawiając po sobie żadnych znaków istnienia, poza szczątkami
drewna... Podobnie jest z miłością.
"Związek to pracochłonne ognisko.
Zawiłość, w której chce się być blisko,
Ale miłość choć przepali wszystko,
Niepielęgnowana zamienia się w popiół."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz